wtorek, 10 marca 2009

Wybór... dzieci?

Jestem studentką. Wybrałam studia o takim kierunku który myślałam, że bedzie dla mnie najlepszy jeśli chodzi o drogę pracy. Ale co to znaczy być psychologiem? Pedagogiem? Czy będę sprawdzała się w tej roli? Czy chcę całe życie obcować z dziećmi? Teraz chcę i wydaje mi się to najlepszym wyborem, ale czy jak założe swoją rodzinę to nie wystarcza mi moje dzieci z którymi będę przebywać 24h? Nie wiem, jest to dla mnie ogromna niewiadoma. Kiedyś lubiłam bardzo rozmawiać z dorosłymi i nastolatkami, umiałam z nimi rozmawiać, wchodzić w ich środek, wspierać. A teraz im bardziej zagłębiam sie w studia pedagogiczne, tym odleglejszy staje się temat dorosłych, a bliższy dzieci(wiem to naturalne). Czy to, że zwracam uwagę na dzieci w autobusie, na przystanku czy gdziekolwiek indziej nie jest objawem tylko i wyłącznie instynktu macierzyńskiego? Nie wiem, moja fascynacja dzieckiem trwa od zawsze. Lubię obserwować dzieci i poznawać ich świat, świat który widzą własnymi oczami, lubię wchodzić w to co one widzą, czują. To jest takie niesamowite. Zauważyłam, że wielu ludzi w ogóle nie bierze pod uwagę że taki swiat istnieje, a może biorą tylko trudno jest cały czas mieć go na pierwszym miejscu, albo się nie da w ogóle? Psychologia. To słowo wydaje mi się takie wielkie. Wiem, że po studiach można robić przeróżne rzeczy i nie zajmować się zupełnie tym o czym całe studia sie myslało. Wczorajsza rozmowa z bratem uświadomiła mi że Bóg z jednej strony jest nieosiągalny, a z drugiej wręcz jest wszędzie, w każdym miejscu, w każdym momencie. Nic bez niego nie może sie stać, bo to on stworzył nas. Łatwo się zgubić i pracować w zawodzie którego się szczerze nie lubi, ale czy może nie równie łatwo poszukać w sobie odpowiedzi co chcę się robić i po prostu to robić? Wierzę, że WSZYSTKO jest możliwe(jak w wierszu "wiara" Andzieja Bursy). 
Nie wiem czy szczera fascynacja i chęć dogłębnego poznania dzieci wystarczy do tego żeby być dobrym pedagogiem. Na pewno to jest powód którym kierowałam się wyborem studiów od samego początku. Poznaję dzieci od strony teoretycznej tzn ich psychologie, teorie widzące je w różny sposób, a także praktycznie poznając ich środowisko sposób ich funkcjonowania i edukację. Już teraz widzę, że studia nie uczą jak zwracać się do dziecka, jak mu wytłumaczyć nowe dla niego rzeczy, jak z nim obcować. Studia uczą, że są różne podejścia do dzieci, różne sposoby i formy ich edukacji. Ale pedagog to, moim zdaniem, jednak w większości osobowość. Myślę, że nie jest trudne przygotowanie się do lekcji i powiedzenie czegoś, postawienie ocen i wyjście. Myślę, że trudne jest wejście na poziom dziecka i umiejętne pokierowanie go tam, gdzie będzie się spełniać, bo czyż nie takie jest zadanie edukatora? Ciekawe co powiedziałyby dzieci?